Na wstępie krótko o firmie. Guideline jest norweską i jedną z wiodących skandynawskich firm wędkarskich, z ponad 20-letnim doświadczeniem w projektowaniu własnych produktów. Począwszy od pierwszych wędek i przełomowych głowic wprowadzonych pod nazwą Power Taper™, oferta rozrosła się do niemal wszystkiego, co jest potrzebne w nowoczesnym wędkarstwie muchowym. Firma oferuje szeroką gamę produktów, które pasują do wszystkich poziomów umiejętności i oczekiwań. W ofercie znajdują się wysokiej jakości wędki muchowe, kołowrotki, linki, ubrania i wiele innych akcesoriów, bardziej lub mniej potrzebnych wędkarzowi muchowemu.
Ale dlaczego dziś o Guideline? Ano dlatego, że sam używam i powiem, że wybrane przeze mnie produkty kupiłbym ponownie. Dlatego chcę się podzielić kilkoma – tym razem – pozytywnymi doświadczeniami, ograniczając się do 2 modeli wędek i 1 kołowrotka.
Posiadałem parę wędek tej firmy i mówiąc potocznie, nie ma się do czego przyczepić. Pamiętając, że pułap cenowy decyduje o jakości użytych komponentów i wykonania, nie powinniśmy być rozczarowani. Wędki których używam dziś to RSi do linek w klasie 8 i 11 oraz od niedawna 10 stopowa LPs do sznurów #4.
LPs to kij prawie idealny na średnie i duże łowiska, które wymagają mocno dociążonych nimf lub generalnie cieżkich tandemów. Moc przypomina raczej klasę 5/6, a czuła szczytówka skutecznie chroni tippet, umożliwia bezpośredni kontakt z przynętą oraz kontrolowaną prezentację i dryf. Jeśli w planach jest łowienie głównie dużych pstrągów lub brzan, to jest to właściwy wybór. Przypominam, że piszę to ja, wędkarz „niezbyt przepadający” … khem … za łowieniem na nimfę. Co ciekawe, akcja pozwala na swobodne łowienie na suchą muchę ze zwykłą linką, tzn. bez nimfiarskich udziwnień. Warto o tym pamiętać, kiedy się często łowi z wysokimi trawami za plecami lub wznoszącym się brzegiem.
Kilka spostrzeżeń związanych z RSi 11-tki. Zacznijmy od tego, że mówimy o 11, a to oznacza, że jest to wędka na solankę, jako taka ogranicza się do linek pod np. tarpona i innych dużych i silnych ryb słonowodnych. Po drugie, ma zdecydowanie interesujacą akcję, wprawdzie nie jestem skłonny aby nazwać ją paraboliczną, ale ze względu na fakt, że głęboko się ładuje przygotujcie się na to, że poczujecie ją prawie w uchwycie. Poza tym blank bardzo szybko gaśnie. OK, w sumie niby nadal nic nadzwyczajnego. Najpóźniej jednak, kiedy podczas rzutu wydłużamy linkę metr po metrze, a wędka wyzwala jeszcze więcej mocy, wtedy pojawia się szeroki uśmiech na twarzy. Ta wędka akceptuje szeroki zakres wagowy linek, ale nie zwiększycie dystansu przez overlining. Na koniec mała łyżka dziegciu. Ten blank nie jest godzien korka takiej jakości, tutaj producent mógł się zdycydowanie bardziej postarać. Wte czy wewte, dla mnie obydwa modele wędek są zecydowanie badass!
Teraz trochę o kołowrotku Fario LW 68 i małym defekcie, oraz o tym jak firma Guidleine się z nim i ze mną obeszła. Według mnie kołowrotki serii Fario mają bardzo fajną, hipernowoczesną konstrukcję ultra LA z pełną ramą, są lekkie i filigranowe. Wizualnie bardzo ładne, technicznie innowacyjne, przemyślane i funkcjonalne. Kołowrotki te posiadają zamknięty, czyli w znacznym stopniu zabezpieczony przed czynnikami zewnętrznymi, tarczowy system hamulcowy, który daje się precyzyjnie ustawić w zakresie regulacji wynoszącym niespełna jeden obrót pokrętła. Poza tym szpule można szybko i łatwo zdemontować poprzez poluzowanie nakrętki i równie szybko ponownie włożyc w ramę. W tym czasie nakrętka pozostaje zablokowana nawet po poluzowaniu, więc nie można jej zgubić. I tutaj pojawił się mój problem. Śruba zabezpieczająca szpulę jest wykonana z aluminium i w przypadku mojego kołowrotka uszkodziła się. Alu jak to alu, nie jest tak odporne jak stal i część kołnierza zabezpieczającego nakrętkę przed wypadnięciem, została zerwana podobnie jak uszkodzony gwint. Zrobiłem kilka zdjęć i wysłałem do handlarza, u którego kupiłem kołowrotek. Po dwóch dniach otrzymnalem wiadomość, że nowa część została już zamówiona w GL i dostanę ją tak szybko, jak tylko możliwe. Żadnych kwitów, żadnych dowodów, żadnego marudzenia, że to przez nieuwagę klienta czy tym podobnych zonków. Da się? Da się! Serwis klienta zecydowanie badass!
Motto firmy Guideline brzmi: It’s all about the experience! Według mnie naprawdę poważnie traktują swoje motto, co widać w funkcjonalności, wzornictwie i doborze materiałów – jak na Skandynawów przystało. Wyraźnie czuć, że ich produkty zostały skoncypowane przez wędkarzy, przetestowane przez wędkarzy i wykonane dla wędkarzy. Wielu muszkarzy preferuje Guideline z powodu prawie genialnych linek, których sam używam od kilku lat z zadowoleniem. Kiedy połączymy to wszystko z dobrym serwisem, zarówno gwarancyjnym jak i pogwarancyjnym, to według mnie otrzymamy godnego zaufania partnera. Dla mnie badass!
pitt 2022