Myślę, że firmy Sage Fly Rod Company nie trzeba przedstawiać żadnemu miłośnikowi muszkarstwa. Amerykanie, z siedzibą w Bainbridge Island, wystartowali w 1980 roku jako Winslow Rod Company i od dekad cieszą się zarówno ogromną ilością fanów, bezkrytycznych klakierów jak i malkontentów, wytykających wszystko co się tylko da. Osobiście uważam, będąc równocześnie pragmatykiem ze stopami mocno na ziemi, że firma Sage od początków jako mały producent blanków, do stosunkowo dużej firmy zatrudniającej około 200 pracowników, kontynuuje poszukiwanie przewagi na rynku poprzez nowe materiały, technologie i projekty. Przejdźmy do konkretów, czyli do modeli wędek Accel, Method i X.

Na prawie każdym forum wędkarskim są dziesiątki podobnych wątków, które zaczynają się podobnie: koledzy, szukam nowej wędki. Którą sugerujecie? Wędka X czy wędka Y będzie dla mnie lepsza? Później następuje kilka, często mniej lub bardziej nieudolnych, prób przeanalizowania i porównania tych dwóch modeli … ale prawie zawsze ktoś kończy wątek, pisząc: rzuć nimi, poczujesz i będziesz wiedział. Ale czy przeciętny wędkarz jest w stanie dostrzec różnicę? Moje zblazowane poszukiwanie „uniwersalnej piątki ze średniej półki” doprowadziło mnie kiedyś do Sage Accel. Generalnie nie jarałem się tą wędką, tylko dlatego, że to Sage i ponieważ ostatnimi rzeczami jakich potrzebuję, są gadżeciarstwo i bufonada. Po prostu nie jestem ani metkomaniakiem ani markoholikiem. A ponieważ mój casting jest w najlepszym razie, powiedzmy, «dobrze funkcjonalny», to pomyślałem sobie zwięźle, że spróbuję bo i tak nie poczuję różnicy. Myliłem się. Poczułem. A teraz szybciutko kilka subiektywnych spostrzeżeń w temacie tej wędki. Sage Accel to ładny sprzęt. Nie jestem zbzikowany na punkcie zieleni, ale lubię kolory soczyste i bardzo soczyste. Do tego te nieskazitelnie czarne omotki i anodyzowany aluminiowy uchwyt kołowrotka, tu w matowej czerni na tle drewna, sprawiają, że od oglądania oczy nie bolą. Tak, tak, wiem, kolor nie łowi ryb, jasna sprawa, ale ładne jest ładne. Korek … temat rzeka … uważam, że jest to ta część muchówki, gdzie droższe wędki często lśnią jakością. Ale akurat uchwyt tego … tej … tego (a następnie przepoczwarzonego w mojego) Accela był gładki jak pupa niemowlaka. I bardzo spodobał mi się ten korek w kształcie cygara, więc wybrałem właśnie taki. Co jeszcze o Accelu? Koniec końców uważam, że takie wędki dziwnym trafem są często pomijane i jestem tym zdziwiony, bo to kapitalna wędka i do łowienia i do rzucania. Poza tym to solidna wędka i w dłoni czuje się tak, jak powinna czuć się muchówka do linek #5. Lubię ją i tyle.

Biorąc do ręki wędkę o naprawdę szybkiej akcji, takią jak np. Sage Method, większość wędkarzy natychmiast zauważy, że ich timing jest out of time, a liczba pojawiających się błędów rośnie i rośnie. Szybkie wędki są zazwyczaj bezlitosne. Trudniej jest wyczuć timing ze względu na ich sztywność a tym samym przez mniej wyczuwalną pracę blanku w dłoni. Przynajmniej ja tak to rozumiem. Nie twierdzę, że jestem ekspertem w dziedzinie projektowania blanków lub mechaniki rzutów, ale z pewnością rozumiem podstawy i to, jak one się przekładają na zmiany w moich rzutach. Ta bezlitosna natura sztywnych wędek o szybkiej akcji jest powodem tego, dlaczego są one tak trudne w użyciu dla początkujących wędkarzy. Wielu muszkarzy odrzuca generalnie pogoń za speedem jako szalony nonsens. Sage Method, zgodnie z oczekiwaniami, zapewnia moc a oddawanie dalekich rzutów, jak można by się spodziewać, nie wymaga wysiłku. Method, również zgodnie z oczekiwaniami, lśni na solance – saltwater to jej element! Oderwanie 50 stóp linki od wody i szybkie podanie 75-80 stóp sznura do przemieszczającej się ryby, za pomocą jednego międzywymachu, góra dwóch, jest osiągalne z relatywną łatwością i wykonalne nawet dla średnio zaawansowanych muszkarzy. Poradzenie sobie z bryzą w twarz jest prawie przyjemnością. Z mojego, subiektywnego, punktu widzenia Method oferuje mi znacznie większą responsywność i wyczucie niż jakakolwiek inna wędka o szybkiej akcji, którą rzucałem, zanim poznałem ten model Sage. Ta muchówka jest dla mnie również znacznie lepsza, niż inne ultraszybkie wędki, którymi rzucałem wcześniej, głównie ze względu na fakt, że można z łatwością rzucić bliżej z mniejszą ilością linki poza szczytówką. W czym oczywiście niesamowicie pomagają linki muchowe najnowszej generacji. Wędki Method oferują dużą moc i wszechstronność, dwie cechy, które nieczęsto idą w parze w świecie wędek muchowych. Modele do linek #7 i #10 to moje ulubione specjalistyczne narzędzia na solankę i mocny wiatr oraz dystans, kiedy poluję na bonefishe i inne gatunki spotykane na otwartych płyciznach w tropikach. Bez różnicy czy brodząc, czy ze skiffu. Mimo swoich lat Method nadal jest narzędziem na specyficzne warunki, które może stanowić wyzwanie dla początkujących wędkarzy ale uczciwie mówiąc, Sage nigdy nie reklamował tego modelu jako narzędzia dla początkujących.

Jak (chyba wszyscy) pamiętamy, Konnetic HD to była, swego czasu, najnowsza technologia obróbki materiału grafitowego firmy Sage. Podczas gdy pierwotny Konnectic wprawdzie oferował kilka zalet, to jednak większość modeli wędek w tej technologii czuła się najlepiej na solankowych flatsach, bynajmniej nie tak bardzo na rzekach gdzie łowię. Wprawdzie niektóre z nich przypadły mi do gustu na tyle, że 2-3 modele mogą popracować pod sporym streamerem lub podczas pogoni za szczupakiem, ale jednak widzę je nadal i przede wszystkim podczas muchowania w morzu. Najważniejsze, moim zdaniem, jest w sumie to, że kolejne ulepszenia stworzyły materiał, który zgodnie z postępem technicznym poprawił technologię Konnetic. Konnetic HD pozwolił na budowanie cieńszych i lżejszych blanków z grubszą ścianką. Blanków o większej stabilności skrętnej i dodatkowej mocy. Pozwolił także na znacznie większą wszechstronność i dodatkowo inny charakter niż jego poprzednik. To właśnie dlatego Sage X rzuca tak samo jak Method, ale z tą różnicą, że rzucanie jest o wiele przyjemniejsze. Dzięki temu, że X gnie się pięknie i głęboko, jest to piekielnie dobra wędka streamerowa. W przeciwieństwie do niektórych wędkarzy, którzy – moim zdaniem – wydają się łowić streamerami wędką tak sztywną jak to tylko możliwe, wolę umiarkowanie sztywne blanki do łowienia na streamery. Tutaj lubię muchówki z mocą i szybko gasnące, ale z wyraźnym ugięciem po całej długości blanku, aby pozwoliły mi pracować z różnej wielkości streamerami i pozwoliły mi spowolnić rzut na tyle, aby poradzić sobie z ciężkimi muchami i tonącymi linkami tak, żeby szczątkowo ostała doza gracji wyglądała, choć z daleka, na muszkarstwo. Gdybym nie posiadał innych #6 do łowienia streamerami, to zapewne bym zakupił X do linek w tej klasie. To fantastyczny kij, który niezmiennie zaskakuje swoją zdolnością do umiejętnego wykonywania wszystkiego, o co się go poprosi. Pomimo, że X w #6 pozostawiam w otwartym zawiasie, to muszę się uczciwie przyznać, że moim dopełnieniem aresenału mocnych muchówek na solankę i na szczupaki, jest 10-tka X, która wspólnie z Method są jak Ying&Yang. Jestem skłonny śmiało powiedzieć, że X to wędka, która opiera się na najważniejszych osiągnięciach technicznych Sage. To wędka, która robi wszystko, czego od niej wymagam, taka, którą naprawdę lubię łowić i po którą sięgam chętnie.

Jak zapewne zauważyliście, artykuł zbliża się ku końcowi a ja skoncentrowałem się tylko i wyłącznie na wędkach firmy Sage. Zdając sobie w pełni sprawę, że firma produkuje także kołowrotki. A to z prostego powodu, że moim skromnym i subiektywnym zdaniem, produkcja wędek jest tym, na czym firma Sage się dobrze zna. Natomiast produkcję kołowrotków powinni pozostawić tym firmom, które … khem … się naprawdę znają na produkcji kołowrotków. Just w tym momencie, uważny czytelnik wyczuł pointę oraz ostatetczny werdykt mówiący, że wędki firmy Sage są bad ass! Natomiast ocenę kołowrotków pozostawię w zawiasie otwartym ( …

2023 pitt